Ural

Co się działo na Północnym Uralu w 1959 roku?

W wielu źródłach przeczytać można, iż wyprawa Igora Diatłowa biegła przez dzikie i odludne tereny, gdzie szansa spotkania żywej duszy była praktycznie bliska zeru.  Czy to prawda? Nie do końca. W 1959 roku na terenie Północnego Uralu działo się wiele interesujących rzeczy, które powodowały, że o każdej porze roku mieszkało tu, stacjonowało lub zostało przymusowo zesłanych, liczne grono osób.

Do najważniejszych należy zaliczyć:

  1. Lud Mansów, zamieszkujący te ziemie od wieków.
  2. Więźniów osadzonych w uralskich łagrach, podlegających pod zarząd główny w Iwdelu (tak zwany IWDELŁAG), opisany m.in. przez Aleksandra Sołżenicyna w książce „Archipelag Gułag”.
  3. Wojskowych, zatrudnionych w jednostce o numerze 6602, która pilnowała więźniów i łagrów.
  4. Cywilnych pracowników łagrów.
  5. Pracowników  wojskowego instytutu № 240, który nadzorował łagry, w tym personel medyczny szpitala i kostnicy. (W tym osobliwym miejscu przeprowadzono sekcje zwłok ofiar tragedii na Przełęczy Diatłowa).
  6. Geologów pracujących w tajdze, którzy zajmowali się ustalaniem lokalizacji cennych uralskich kruszców.
  7. Licznych leśników i drwali.
  8. Pracowników kopalni, zajmujących się wydobyciem z ziemi uralskiej cennych kruszców, w tym miedzi i złota.
  9. Kierowców traktorów, transportujących ścięte przez więźniów drzewo z magazynów łagrów do najbliższych osad.
  10. Wojskowych, pracujących na licznych uralskich poligonach.
  11. Pilotów wojskowych śmigłowców zapewniających transport wyposażenia do baz wojskowych i łagrów.
  12. Turystów z Sekcji i Klubów Turystycznych uczelni wyższych.

Przełęcz Diatłowa - łagry, IWDELŁAGFot. 1 Grupa Diatłowa w osadzie zwanej „41-ty Odcinek”, zamieszkałej przez drwali i geologów. Turyści dotarli tu z miejscowości Wiżaj na odkrytej przyczepie samochodu ciężarowego GAZ-63. Fotografię wykonano 26 lub 27 stycznia 1959 roku. Od lewej stoją: Jurij Judin i Igor Diatłow. W środku w jasnej kurtce – Ludmiła. Nad nią geolog Nikołaj Ogniew, który użyczył turystom swojego baraku na nocleg. Na schodach od góry siedzą: Zina, Nikołaj i Aleksander. Pozostali mężczyźni to geolodzy lub drwale.

Wycieczki turystyczne po Uralu

W drugiej połowie lat pięćdziesiątych w ZSRR dało się zaobserwować gwałtowny wzrost zainteresowania turystyką. Po kraju podróżowało pokolenie studentów urodzone w drugiej połowie lat trzydziestych. Ich starsze rodzeństwo pamiętało czasy II wojny światowej, ojcowie i starsi bracia walczyli na froncie. Młodzi ludzie również chcieli sprawdzić swoje siły w sytuacjach ekstremalnych.[1] W czasach pokoju (a precyzyjniej mówiąc: względnego pokoju, z uwagi na napięcie polityczne spowodowane zimną wojną) adrenaliny zaczęto szukać na wyprawach turystycznych. Takim to sposobem odkryto bogactwo przyrodnicze Uralu.

ZSRR, turystyka, 1957 Fot 2. Studentki i studenci Politechniki Uralskiej na wyprawie turystycznej. Lato 1957 rok.

W 1959 roku w ZSRR wycieczki organizowano w sposób zgoła odmienny od wyobrażeń współczesnych turystów. 3 czerwca 1957 roku przewodniczący Komitetu do Spraw Kultury Fizycznej i Sportu przy Radzie Ministrów ZSRR sporządził obszerny dokument zatytułowany: „O zasadach organizacji wypraw turystycznych, obowiązkach organizatorów i kierowników oraz wytyczaniu szlaków przez komisje turystyczne”. Na jego mocy wyprawa turystyczna Igora Diatłowa wymagała uzyskania zezwolenia, po które należało wystąpić do Miejskiej Komisji Tras Turystycznych, działającej przy Swierdłowskim Komitecie Kultury Fizycznej. We wniosku należało złożyć następujące dokumenty: ogólne informacje o wyprawie, wykaz uczestników grupy z zaznaczeniem doświadczenia turystycznego poszczególnych osób, opis trasy wyprawy, kopie planów i map, dokumenty zdrowotne uczestników oraz spis rzeczy i wyposażenia, które turyści planują ze sobą zabrać. Informacje o stanie zdrowia każdego z uczestników musiały zostać dodatkowo poświadczone przez Komisję Medyczną.[2]

Pominięcie formalnej zgody Komisji Tras Turystycznych było traktowane jak samowola i nie opłacało się z kilku powodów. Po pierwsze: wyprawy niezatwierdzone przez Komisję nie mogły otrzymać dofinansowania, po drugie: praktycznie nie mogły liczyć na żadną pomoc w razie wypadku, po trzecie: samowola turystyczna nie była wliczana do osiągnięć sportowych.

Jewgienij Maslennikow, Przełęcz Diatłowa Fot. 3 Jewgienij Maslennikow – doświadczony turysta, zdobywca tytułu Mistrza Sportu ZSRR w Turystyce, pracownik Komisji Tras Turystycznych, która wydała zgodę na wyprawę Diatłowa. Prywatnie – kolega Igora. Od pierwszych dni brał udział w poszukiwaniach turystów, wkrótce objął dowództwo nad cywilną grupą poszukiwawczą. Był na miejscu tragedii w dniu znalezienia zwłok kolegi,  którego wyprawę zatwierdził 8 stycznia 1959 roku.

Komisja Tras Turystycznych oraz turyści byli w pełni świadomi istnienia baz wojskowych i łagrów na terenie Uralu. Nie znali precyzyjnej lokalizacji obiektów z powodu przepisów prawnych definiujących zakres tajemnicy wojskowej lub państwowej.

Łagry na trasie wyprawy Igora Diatłowa

Bogaty w zasoby przyrodnicze Ural był idealnym terenem do zagospodarowania przez żądne zysków władze. Nic zatem dziwnego, że od lat czterdziestych XX wieku zaczęto zakładać tu łagry. W latach czterdziestych i pięćdziesiątych, na terenach administracyjnie przypisanych do obwodu swierdłowskiego, funkcjonowało 25 łagrów, w których 5 grudnia 1942 roku przebywało łącznie 76 855 więźniów, 1 maja 1943 roku – 51 946 więźniów.[3] W pierwszej połowie lat czterdziestych dzięki niewolniczej pracy osadzonych władze uzyskiwały od 20,9% do 29,4% całości pozyskiwanego w kraju drewna.[4]

Zyski ekonomiczne przemawiały na niekorzyść osadzonych i potencjalnie zagrożonych skazaniem do łagru. Z perspektywy władz: zwiększenie liczby więźniów wprost proporcjonalnie przekładało się na korzyści finansowe. Liczba więźniów zmniejszyła się po II wojnie światowej. Jednak do 1959 roku kilka łagrów wciąż funkcjonowało. Masowe zwolnienia więźniów politycznych, mające miejsce po dojściu Nikity Chruszczowa do władzy, z jakichś powodów ominęły niektóre łagry obwodu swierdłowskiego.

Na trasie wyprawy grupy Diatłowa znajdowały się miejsca, będące pozostałościami po tzw. Iwdelłagu, o którym Sołżenicyn wspomina w książce „Archipelag Gułag”. Założono go dwa lata przed wybuchem II wojny światowej. W 1939 roku przebywało tu ponad 20 tysięcy ludzi w ośmiu pododdziałach obozu.[5] Iwdelłag rozciągał się na sporych terenach, wciąż rozrastał i funkcjonował jeszcze przez długie lata od śmierci Stalina.

W dolinie rzeki Łozwy stworzono dodatkowy oddział specjalny, w którym ulokowano więźniów skazanych na długoletnią karę, to jest od 15 do 20 lat. Zmuszano ich do pracy w uralskiej tajdze, polegającej na całodniowej wycince drzew, wykorzystywanych przez ZSRR w budownictwie i przemyśle. Wraz z rozwojem Iwdelłagu rozwinęło się również samo miasto Iwdel. Więźniów należało ochraniać. Dlatego wartownicy i wojskowi sprowadzali się tu na stałe, wraz z rodzinami. Spowodowało to rozwój infrastruktury: budowę domów mieszkalnych, przedszkoli i szkół dla dzieci wojskowych, punktów medycznych i domów kultury. W czasie wyprawy Igora Diatłowa Iwdel przeobraził się już w prężnie działające miasto, z własnym lotniskiem, którego liczba mieszkańców przekroczyła 50 tys.[6]

Turyści z grupy Diatłowa przebywali i nocowali w osadach 41-ty Odcinek, WiżajDrugi Północny, w których zachowały się baraki po więźniach. Wspomniane osady stanowiły zlikwidowane, zaniedbane i opuszczone oddziały Iwdelłagu. Ponadto turyści spotkali się z grupą geologów i drwali, którzy to, jak zanotowała w dzienniku Luda, byli wolnymi ludźmi, a nie więźniami i jedynie pracowali przy wyrębie lasu.[7] Mieszkali w barakach pozostałych po więźniach, ulepszonych i dostosowanych do bardziej godziwych warunków życia. Kontynuowali pracę, stanowiącą podstawowe zajęcie swoich poprzedników.

Przełęcz Diatłowa - łagry, IWDELŁAGFot. 4 Osada robotnicza o nazwie „41-ty Odcinek”. Zdjęcie wykonane przez Diatłowców 27 stycznia 1959 roku. Na pierwszym planie – Igor Diatłow oraz inni turyści szykujący się do drogi. Z tyłu – pracujący w tajdze geolodzy i drwale. Widoczny w tle barak odbudowano po pozostałościach Iwdelłagu.

Przełęcz Diatłowa - łagry, IWDELŁAGFot. 5 Zina Kołogorowa i Jurij Judin w osadzie „41-ty Odcinek”. Fotografia wykonana przez Diatłowców 27 stycznia 1959 roku. Przy nartach turystów, opartych o ścianę, stoi Rustem Słobodzin.

W osiedlu Drugi Północny najbardziej wysuniętej na północ osadzie, w której nocowali turyści z grupy Diatłowa, więziono schwytanych w czasie II wojny światowej niemieckich jeńców. Wedle relacji grupy turystycznej Toli Szuszkowa, w styczniu 1959 roku mieszkało tu jeszcze kilku więźniów pochodzenia niemieckiego, którzy pracowali przy wyrębie tajgi i osuszaniu bagna.[8] Wszystko wskazuje na to, że opuścili oni to miejsce niedługo przed przybyciem Diatłowców.

Przełęcz Diatłowa - Jurij Judin, Ludmiła Dubinina Fot. 6 Osiedle Drugi Północny – pozostałość Iwdelłagu. W jednej z chat turyści z grupy Diatłowa spędzili noc z 27 na 28 stycznia. Na pierwszym planie Ludmiła Dubinina żegnająca odłączającego się od grupy Jurija Judina. Z lewej – Igor Diatłow. Z tyłu – Nikołaj Thibeaux-Brignolle. Kilka minut po wykonaniu tego zdjęcia Ludmiła dała Judinowi w prezencie swoją ulubioną maskotkę (mały pluszowy miś), mówiąc, że przyniesie mu szczęście. Judin zachował ją do końca życia.

Przełęcz Diatłowa - łagry, IWDELŁAG, Sołżenicyn Fot. 7 Osoba widoczna w środku fotografii to Jurij Judin, który wraca do „41-go Odcinka”, po pożegnaniu z grupą. W tle Osiedle Drugi Północny – pozostałość Iwdelłagu. Fotografia wykonana 28 stycznia, cztery dni przed tragedią, prawdopodobnie około 11:45 rano (wedle zapisków w dzienniku grupy o tej porze turyści wyruszyli na szlak).

Na brzegu rzeki Łozwy w miejscowości Uszma, około 20 kilometrów od Przełęczy Diatłowa, znajdował się jeden z podobozów Iwdelłagu, zbudowany z rozkazu Stalina. W Uszmie przebywali głównie więźniowie polityczni. Obecnie miejsce opustoszałego obozu zamieszkują Mansowie.[9] Wedle relacji A. Korszunowa latem 1959 roku pracownicy konwoju łagru w Uszmie recytowali wiersz, którego autorem był podobno Igor Diatłow.[10] Okoliczności, w których mieli go poznać, były dość zagadkowe i rodziły podejrzenie o ich bliżej niesprecyzowany związek z tragedią. Zadałam sobie naprawdę wiele trudu, aby ustalić wiarygodność powyższej informacji. Nikt z bliskich znajomych Igora nie potwierdza, aby Igor pisał jakiekolwiek wiersze. Jego rodzony brat twierdzi, że Igor w ogóle nie zajmował się ani nie interesował poezją.

Więźniów osadzonych w łagrach (główne podejrzenie padło na Uszmę), podejrzewano o zabicie turystów z grupy Diatłowa. W związku z tym prokuratura złożyła zapytanie do Iwdelłagu w sprawie dat ewentualnych ucieczek. Zarząd łagrów wyjaśnił, iż żadnych ucieczek nie odnotowano.[11] Kolejne podejrzenie padło zatem na tzw. eskadrony śmierci.[12] Były to odziały wojskowe, zatrudnione w Uszmie i innych podobozach Iwdelłagu, które chwytały i mordowały zbiegłych więźniów. Prokuratura podejrzewała, iż żołnierze, należący do eskadronu, przypadkiem uznali turystów z grupy Diatłowa za uciekinierów. Powyższej hipotezy nigdy nie zweryfikowano.

Pozostałości Iwdelłagu można znaleźć na Północnym Uralu do dziś. Opuszczone budynki popadły w ruinę. Turyści wyciągają z trawy zwoje zardzewiałego drutu kolczastego. Nie ma tablic informacyjnych, nie ma pomników dla ofiar. Nikt nie dba o uczczenie pamięci zabitych. Nikt nie wie, gdzie dokładnie znajdowały się masowe groby i cmentarze dla więźniów.

Zimna wojna na Północnym Uralu

W czasie zimnej wojny tereny Uralu były poligonem doświadczalnym. Niestety, historycy dysponują niewielkim zbiorem dokumentacji, który praktycznie uniemożliwia dokładne skatalogowania i opisanie prowadzonych przez wojsko działań. W dużej mierze wynika to z faktu, iż po upadku ZSRR zniszczono wiele archiwów, w tym praktycznie całe archiwa KGB oraz ogromne zbiory dokumentacji wojskowej. Władze przez długie lata zaprzeczały, aby na Uralu prowadzone jakiekolwiek testy.

W 2013 roku Aleksander Zdanowicz, generał FSB pracujący w służbach bezpieczeństwa od lat siedemdziesiątych, przyznał w wywiadzie prasowym, że w czasie zimnej wojny na Uralu testowano broń.[13] Wyznanie to, choć dla niektórych zaskakujące, bo pochodzące z ust oficera FSB, nie było sensacyjną ani szokującą nowością dla historyków, lokalnych mieszkańców, czy współczesnych turystów, którzy często napotykają w górach składowiska najprzeróżniejszego żelastwa, porzuconego przez wojsko. Na Północnym Uralu można znaleźć niemal wszystko: od drobnych naboi, odłamków i fragmentów rakiet, poprzez bliżej niespracowany złom wielkich gabarytów, aż po ogromne konstrukcje betonowe oraz resztki opuszczonej bazy wojskowej na górze Czistop.

W okolicy Przełęczy Diatłowa dokonywano podobnych odkryć. W 2013 roku na stoku znaleziono odłamek rakiety oraz pocisk z broni palnej, zlokalizowany blisko miejsca, w którym turyści rozbili namiot. W opinii Jurija Kuncewicza – prezesa Fundacji Pamięci Grupy Diatłowa, znaleziska te mogą potwierdzać istnienie wojskowego poligonu na górze Czistop oraz fakt, iż turyści weszli na teren zamknięty, na którym prowadzono wojskowe eksperymenty i testy.[14] Zarazem w kontekście tego, jak mocno eksploatowano Ural do najprzeróżniejszych prac wojskowych, nie sposób stwierdzić, czy wspomniane przedmioty w ogóle mają cokolwiek wspólnego ze śmiercią turystów. Nikt nie potrafi precyzyjnie ustalić dat ich pojawienia się w tym miejscu, a obfitość analogicznych znalezisk w innych rejonach uralskich, karze zakładać, że Przełęcz Diatłowa w niczym nie odstaje od reszty okolicy.

20 kilometrów od miejsca tragedii zlokalizowana jest, owiana licznymi tajemnicami, Góra Czistop. Do 1983 roku znajdowała się tu tajna baza wojskowa niewiadomego przeznaczenia. Oficjalnie na Czistopie wojsko posiadało stację nasłuchową i radar.[15] Tu warto odnotować, że wysokość wzniesienia wynosi jedynie 1292 metrów. Wedle innych źródeł Czistop był po prostu sercem i centrum sterowniczym większego poligonu.[16] Film z 2012 roku przedstawiający pozostałości bazy wojskowej na górze Czistop można obejrzeć tutaj 

Do innych, uralskich obiektów wojskowych, które przypuszczalnie funkcjonowały pod koniec lat pięćdziesiątych, zaliczyć można bazę wojskową na górze Kamień Koswinskij, pod którą wykopano niewielki tunel. Podobna budowla znajduje się w rejonie Kytłyma, gdzie obok opuszczonych obiektów wojskowych zlokalizowany jest podziemny tunel o imponujących gabarytach i długości około 2,5 km.[17]

Operacje wojskowe na Uralu skończyły się wraz z zimną wojną. Przełom sytuacji politycznej, wywołany pierestrojką, zmienił stosunek władz do eksperymentów wojskowych. W 1991 roku cywilne władze Swierdłowska po raz pierwszy zainteresowały się tym, co tak naprawdę robią żołnierze na Uralu.[18] Obecnie nikt nie pilnuje opuszczonych obiektów wojskowych. Są celem wypraw turystycznych poszukiwaczy i kolekcjonerów militariów.

Katastrofy lotnicze

Warto odnotować, że większość uralskich obiektów wojskowych nie była połączona ze sobą siecią dróg naziemnych. Latem, przez uralską tajgę, do obiektów Iwdelłagu dało się dojechać traktorem. Jednak żołnierzy do baz wojskowych oraz niezbędne wyposażenie transportowano śmigłowcami. Dlatego, do nietypowych znalezisk uralskich, należy zaliczyć również wraki maszyn latających.

Przełęcz Diatłowa - Ural, zimna wojna, śmigłowce Fot. 8 Śmigłowce wojskowe, używane do poszukiwań zaginionych turystów z grupy Diatłowa. Od 26 lutego do 5 maja 1959 roku transportowały ekwipunek dla ekipy poszukiwawczej, mieszkającej w wojskowym namiocie niedaleko Przełęczy. Przewożono nimi również ciała zmarłych do kostnicy łagrowej, gdzie przeprowadzono sekcje zwłok.

Między 1959 a 1962 rokiem w promieniu około 80 km od Przełęczy Diatłowa rozbiły się trzy samoloty.[19] Częstotliwość i zagęszczenie wypadków lotniczych, które zdecydowanie odbiegają od standardowych statystyk, stało się przedmiotem wnikliwych analiz wielu badaczy. Do jednego z wraków zorganizowano wyprawę badawczą. Jej pomysłodawca Władimir Rykszin, prezes Stowarzyszenia Ekstrim, dotarł do myśliwego – Nikołaja Ledniewa, który  znalazł w tajdze duże kawałki aluminium. By zbadać sprawę bliżej, 3 września 2004 roku, z Jekaterynburga wyruszyła ekspedycja pod przewodnictwem Władimira Rykszina, składająca się z 2 przewodników, myśliwych (w tym Ledniewa) oraz Wiktora Iwanczenko, pracownika naukowego Wydziału Geofizyki.

Ekspedycja wyposażona była w wykrywacz metali i magnetometr MP-203. Na terenie 3-4 kilometrów kwadratowych, niedaleko góry Czistop, odnalazła odłamki i wrak samolotu.[20] Rykszin zakłada, że maszyna rozpadła się w locie, co spowodowało rozrzucenie szczątków po dużym terenie. Katastrofa mogła mieć miejsce od 40 do 50 lat wcześniej. Członkowie ekspedycji nie znaleźli żadnych kości ludzkich. Geofizyk Wiktor Iwanczenko dokonał natomiast pomiarów radiacji. Stwierdził, że dochodzi do 300 mikrorentgenów na godzinę. Pobrał również próbki ziemi i niektóre odłamki do dalszych badań. Trudno stwierdzić, czy znalezisko ma związek z tragedią na Przełęczy. Rykszyn zakładał, iż z samolotem mogło stać się coś złego, kiedy przelatywał nad miejscem ostatniego obozu turystów.

Anomalie magnetyczne

Istnieje hipoteza, wedle której prace przyrządów maszyn lotniczych, zaburzały anomalie magnetyczne. Przełęcz Diatłowa leży w paśmie górskim Pojasowyj Kamień, w którym tego typu zjawiska obserwowano wielokrotnie. Anomalię magnetyczną na miejscu tragedii zdiagnozował między innymi Wiktor Iwanczenko, pracownik naukowy Wydziału Geofizyki, który brał udział w opisanej powyżej ekspedycji Stowarzyszenia Ekstrim.[21] Pomiędzy 28 czerwca a 14 lipca 2013 roku studenci Wydziału Geografii PGNIU, pod opieką docenta Andrieja Korolowa, prowadzili badania na terenie Uralu. Pomiędzy Przełęczą Diatłowa a bezimiennym stokiem o numerze 1088 również zdiagnozowali anomalię magnetyczną. Docent Andriej Korolow opowiada o tym w słowach:

Kiedy zbliżyliśmy się do tego miejsca, pogoda bardzo się zepsuła, opadła mgła i musieliśmy iść tylko według wskazówek kompasu. Wówczas zauważyłem, że strzałka wskazuje jeden i ten sam punkt, ale nie była to północ. Aby się nie zgubić, korzystaliśmy z nawigacji satelitarnej. Strzałka kompasu poruszyła się znowu, kiedy opuściliśmy to miejsce.[22]

Zdaniem docenta przyczyna tkwiła w złożach metali, znajdujących się w ziemi.

Zimna wojna na Uralu

Dwa lata przed tragedią na Przełęczy Diatłowa amerykański samolot zwiadowczy U-2 wykrył istnienie Kosmodromu Bajkonur, co spowodowało, że wojsko stało się niezmiernie czujne w zakresie powietrznej ochrony kraju, a zwłaszcza obiektów wojskowych.

Legitymacja wojskowa, zimna wojna, ural, łagry Fot. 9 Książeczka wojskowa Chimzy Sunikajewa, który w 1959 roku pracował w jednostce wojskowej numer 6602 na terenie Uralu. Wielu odbywających w niej służbę żołnierzy zostało zaangażowanych do poszukiwań grupy Diatłowa, a następnie zwłok ofiar pod śniegiem za pomocą sond lawinowych.

Każdy teren, którym interesowało się wojsko i służby specjalne ZSRR, siłą rzeczy stanowił przedmiot ciekawości tych, którzy ulokowali się po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Michaił Liubimow, emerytowany oficer wywiadu rosyjskiego, potwierdza, że w latach pięćdziesiątych Ural wabił i zaciekawiał Amerykanów.[23] Przyczyn tego stanu rzeczy należy upatrywać w kilku czynnikach. Przede wszystkim tereny Uralu były niejako „czarną dziurą” na mapie. Wiadomo było, że sowieci posiadają tam bazy wojskowe i przeprowadzają najróżniejsze operacje i testy. Nie dało się ich zaobserwować z poziomu ziemi, gdyż teren był trudno dostępny i bardzo precyzyjnie chroniony. Służby specjalne ZSRR, zdając sobie doskonale sprawę z zainteresowania Amerykanów Uralem, zadbały również o ochronę przeciwlotniczą, co jeszcze dodatkowo utrudniało rozpoznanie tych terenów i tym bardziej wzmocniło ciekawość i czujność.

Drugą „czarną dziurą” na mapie były tereny Zakładu Atomowego Majak i pobliskiego Czelabińska.  Aby dokonać ich rozpoznania, Amerykanie w 1961 roku skierowali tu samolot U-2. Celem lotu było wykonanie zdjęć Zakładu Atomowego Majak. w 1959 roku pracowały w nim trzy ofiary tragedii na Przełęczy Diatłowa: Jurij (formalnie Gieorgij) Kriwoniszczenko, Rustem Słobodzin i Nikołaj Thibeaux-Brignolle.

Katastrofa kysztymska, zakład atomowy Majak Fot. 10 Pismo z 24 kwietnia 1959 roku, skierowane z Zakładu Atomowego Majak do Prokuratury w Swierdłowsku, zawierające prośbę o odpowiedź na poprzednie pismo dotyczące potwierdzenia śmierci Jurija (Gieorgija) Kriwoniszczenki na Przełęczy Diatłowa. (Tom 2 akt śledczych, arkusz 49).

Katastrofa kysztymska, zakład atomowy Majak Fot. 11 Pismo z 10 czerwca 1959 roku, w tej samej sprawie: „Po raz trzeci proszę o wyjaśnienie, gdzie i w jakich okolicznościach zginął pracownik naszego zakładu – inżynier Gieorgij Aleksiejewicz Kriwoniszczenko”. (Tom 2 akt śledczych, strona 56).

Lot zwiadowczy U-2, pilotowany przez Garrego Powersa, zakończył się katastrofą. Jego samolot zestrzelono przy użyciu rakiet lotniczych S-75, przy czym w akcji pomyłkowo Rosjanie zestrzelili również własny myśliwiec MiG-19, pilotowany przez S. Safranowa. Propaganda przez wiele lat ukrywała ten wstydliwy fakt przed opinią publiczną. Dopiero w 1990 roku podano tę informację do wiadomości publicznej. W tym samym roku prokurator Lew Iwanow, prowadzący śledztwo w sprawie tragedii na Przełęczy Diatłowa, skomentował ten fakt w artykule prasowym:

Niedawno przeczytałem w prasie, że podczas zestrzelenia pod Swierdłowskiem samolotu Garrego Powersa, strącono również sowiecki samolot, którym pilotował lotnik Safranow. Pisał o tym były dowódca major Woronow. To on zestrzelił oba samoloty. Podczas wypadku tysiące ludzi wiedziało, że rozbiły się dwa samoloty, w tym jeden nasz. Tysiące ludzi widziało na własne oczy, jak nasz niszczyciel runął na ziemię niedaleko Pierwouralska, ale przecież trzydzieści lat temu nasza prasa nic o tym nie pisała. Widziałem, podobnie jak wiele innych osób, wystrzelenie dwóch rakiet i ich uderzenie w samoloty. […] A prasa pisze o tym dopiero po latach.[24]

Ziemia zbiegów

Tereny Uralu w czasach zimnej wojny były również znanym w całym ZSRR miejscem ucieczek dla tych, którzy z jakichś powodów chcieli żyć poza systemem. Jewgienij Okiszew, prokurator Obwodu Swierdłowskiego z 1959 roku, potwierdza, że kryli się tu ludzie z wyrokami np. za służbę w SS, zdrajcy z czasów II wojny Światowej i niemieccy agenci.[25] W uralskiej tajdze dało się przeżyć, polując i chroniąc przed mrozem. Tak właśnie, przez całe stulecia, funkcjonowało zamieszkujące te ziemie plemię Mansów.

Wątek ziemi zbiegów pojawił się również w śledztwie, dotyczącym tragedii na Przełęczy Diatłowa. Jeden ze świadków zeznał bowiem w prokuraturze: „w okolicach świętej góry […] mieszka 5 osób. Żyją jak dzikusy, nie zadają się ani z Mansami, ani z Rosjanami”.[26] Śledczy nie potwierdzili, aby taka sytuacja faktycznie miała miejsce. Zabójstwo z rąk żyjących poza systemem i ukrywających się zbiegów, nie wydaje się zasadne z uwagi na to, że na miejscu tragedii pozostały w stanie nienaruszonym wszystkie cenne przedmioty turystów, to jest: kilka zegarków, aparaty fotograficzne, kompasy i pieniądze w kwocie około 800 rubli (dla porównania – w 1959 roku pensja dyplomowanej pielęgniarki wynosiła 250 rubli).

____

© Alice Lugen. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Proszę o wskazanie autora i źródła przy korzystaniu z prawa cytatu.

  • Konsultacja z zakresu regulacji prawnych ZSRR – Andriej Radczin.
  • Konsultacja w zakresie topografii – Grigorij Kontaniszow.
  • Konsultacja historyczna – Michaił Kaszczow.
  • Tłumaczenie cytatów – Alice Lugen.

Zdjęcia użyte na stronie pochodzą ze zbiorów Fundacji Pamięci Grupy Diatłowa, prowadzonej przez Jurija Kuncewicza, z siedzibą w Jekaterynburgu, która posiada do nich wszelkie prawa. Z wyjątkiem serwisu diatlow.pl fotografia nie może być upowszechniana bez pisemnej zgody Fundacji.

____

Wykaz źródeł:

[1] Дело группы Дятлова: три тупиковых версии, „Не так”, Радио „Эхо Москвы”, 12.04.2014

[2] Rękopis. List Jurija Kriwoniszczenki do Igora i pozostałych turystów,  27.12.1958

[3] Г. Я. Маламуд Лагеря НКВД на урале в 1940-х – начале 50-х годов, Южно – Уральский Отдел Института Истории и Археологии УРО РАН, csc.ac.ru

[4] Г. Я. Маламуд Лагеря НКВД на урале в 1940-х – начале 50-х годов, Южно – Уральский Отдел Института Истории и Археологии УРО РАН, csc.ac.ru

[5] История Ивдельлага, ushma.ru

[6] И. Глуцкий  Ивдельлагу исполнилось 75 лет, Облaстная Газета, 25.08.2012

[7] Rękopis. Dziennik Ludmiły Dubininy, prowadzony w czasie wyprawy na Otorten w 1959 roku

[8] М. Владимиров В страну югорию. Путевые заметки во время туристского похода студентов геофака сгпи по Северному Уралу в январе – феврале 1959 года, infodjatlov.narod.ru

[9] Д. Антоненков Крушение у перевала Дятлова, Подробности, 30.09.2004

[10] А. Гущин  О чем молчит Отортен?, Уральский Рабочий, 03.03.1999

[11] Текст видеозаписи выступления  Коротаева В. И. на вечере 01.02.09 г. 50 Лет трагедии. Интернет-Центр Трагедии Дятловцев, 2009

[12] А. Гущин  О чем молчит Отортен?, Уральский Рабочий, 03.03.1999

[13] Н. Варсегов и Н. Варсегова Мог ли среди туристов быть иностранный шпион?, К. П., 11.06.2013

[14] Новая находка на месте трагедии перевала Дятлова, 24 Новости, РЕН ТВ, 17.09.2013

[15] В. Назаров Невероятное, но… очевидное, Нефтеюганский Рабочий, 11.03.1992

[16] Новая находка на месте трагедии перевала Дятлова, 24 Новости, РЕН ТВ, 17.09.2013

[17] В. Назаров Невероятное, но… очевидное, Нефтеюганский Рабочий, 11.03.1992

[18] В. Назаров Невероятное, но… очевидное, Нефтеюганский Рабочий, 11.03.1992

[19] Д. Антоненков Крушение у перевала Дятлова, Подробности, 30.09.2004

[20] Д. Антоненков Крушение у перевала Дятлова, Подробности, 30.09.2004

[21] Д. Антоненков Крушение у перевала Дятлова, Подробности, 30.09.2004

[22] И. Суворова На перевале Дятлова обнаружили магнитную аномалию, Российская Газета, 25.07.2013

[23] Н. Варсегов, Н. Варсегова Могли ли туристов убить шпионы?, К. П., 20.01.2013

[24] Л. Иванов Тайна огненных шаров, Ленинский Путь, 22 –  24.11.1990

[25] Н. Варсегов и Н. Варсегова Что писали тайные осведомители о группе Дятлова?, К. П., 14.08.2014

[26] Допрос свидетеля Горбушина, Удобное Дело, Том 1, 228